piątek, 7 sierpnia 2015

Backpack - new bag

Dokładnie 2 dni temu wróciłam w wyjazdu wakacyjnego. Jeszcze nie do końca przestawiłam się na domowy tryb, dalej w głowie mi spanie do 10 i francusko-włoskie śniadania. W najbliższej przyszłości planuję serię postów z przydatnymi informacjami o miejscach, które odwiedziłam. Dziś natomiast trochę o trendzie, który bardzo mi się podoba, mianowicie plecaki. Plecak kojarzy się wszystkim z elementem obowiązkowym każdego ucznia - czyli raczej negatywnie. Pamiętam, że kiedy chodziłam do liceum, totalnym obciachem było mieć plecak. Każda licealna gwiazda musiała mieć modną torebkę (shopper bag) - najlepiej z H&M-mu. Jaka to była męka nosić przez 8 godzin dziennie torebkę wypchaną książkami, zeszytami i drugim śniadaniem. Zazwyczaj po miesiącu wymiękałam ja lub moja torebka (urywały się rączki). Szło się wtedy do mamy z płaczem prosząc o dotacje na nową. Ale czego się nie robi dla lansu. Potem poszłam na studia i okazało się, że w torebce prócz książek i zeszytów, wylądował też laptop i milion innych (nie)potrzebnych rzeczy. Mój kręgosłup zaczął niezbyt dobrze znosić taki stan rzeczy. Postanowiłam kupić plecak. Zaczęłam szukać czegoś dla siebie. Potrzebowałam plecaka, który zmieści dużo rzeczy, ale przy okazji nie będę z nim wyglądać jak podstarzała licealistka. Oferta była duża ponieważ, od kilku lat plecak jest na topie, więc siecówki postarały się aby fashionistki miały w czym wybierać. Po długich poszukiwaniach we wszystkich możliwych sklepach, swój kupiłam na allegro i zapłaciłam za niego około 35zł łącznie z wysyłką. Mój kręgosłup odetchnął z ulgą, budżet nie ucierpiał, a mój mężczyzna zamiast gorączkować się z powodu kolejnej (niepotrzebnej) rzeczy, pochwalił mnie za dobry deal. Żeby nie było za smutno postanowiłam dodać kilka zdjęć (inspiracji) z plecakami oraz zdjęcia mojego.



I mój:)