poniedziałek, 9 marca 2015

Dzień kobiet i dzień po...

Witam w pierwszym dniu nowego tygodnia. Pogodę mamy piękną, ptaszki śpiewają, kwiaty kwitną. Wszystkim udziela się wiosenny klimat. Ale nie o wiośnie chciałabym dziś napisać. Mój post chciałabym poświęcić wczorajszemu świętu. Nie bez powodu piszę o tym dzień po, bo o ile 8 marca wypada Dzień Kobiet to 9 marca można śmiało nazwać Międzynarodowym Dniem Damskiego Focha. Dlaczego? Bo znów zapomniał jej kupić kwiaty, bo nie złożył życzeń, bo swojej mamie kupił róże za 15zł, a jej zdychającego tulipana z Biedronki, bo zamiast zabrać ją na spacer wybrał piwo z kolegami, bo cały dzień grał na konsoli itp. Do wieczora całe niezadowolenie z jego zachowania tłumi w sobie i cierpliwie czeka na to, aż ukochany zorientuje się, że popełnił błąd. Wyciągnie spod kurtki bukiet czerwonych róż (tylko nie czekoladki - przecież od wczoraj jest na diecie!), ufunduje drogą kolację lub chociaż zabierze do kina na "Pięćdziesiąt Twarzy Greya". A tu co? Nic. Niezręczna cisza przerwana prośbą o zrobienie kolacji. W tym momencie puszczają jej nerwy i do faceta dociera szybka wyliczanka wszystkich rzeczy, które zrobił i których nie zrobił dziś, wczoraj, miesiąc temu i pewnego zimowego popołudnia (i tu zazwyczaj pada konkretna data, a nawet i godzina) 4 lata temu. Mężczyzna przywalony lawiną wyrzutów nie jest w stanie wypowiedzieć ani jednego zdania z wyjątkiem nieśmiałego: Ale o co Ci chodzi? O nic. Zupełnie o nic. I w tym momencie następuje cisza, która trwa i trwa i trwa... Facet orientuje się, że kolacji nie będzie, że niczego już dziś nie będzie. Po cichutku bierze swoją kołdrę, poduszkę i niesie ją do salonu bo wie, że czeka go kolejna noc na kanapie. Raz jeszcze przemknie mu przez myśl pytanie o co jej chodziło po czym spokojnie zapada w sen. Ona natomiast dobrze wie o co jej chodziło. Zdruzgotana owija się kołdrą i przez kolejną godzinę cichutko chlipie w poduszkę. Przez głowę przewija jej się milion myśli. Jak on mógł tak mnie potraktować. Jak mógł zapomnieć. Jak mógł nie widzieć o co mi chodzi. On już mnie na pewno nie kocha. W końcu zasypia na kompletnie mokrej poduszce. 7.00. Budzik dzwoni, on wstaje, ona wstaje. Obojętnie mijają się w kuchni. On sam robi sobie kanapki z pasztetem. Ona obok szykuje drugie śniadanie godne Gordona Ramseya - ale tylko dla siebie. Niech dupek wie co traci! On się ubiera, ona się ubiera. On te same spodnie co wczoraj i przedwczoraj, ona jak nigdy obcisłą sukienkę i te szpilki, które zakłada tylko na specjalne okazje. Włosy zakręca lokówką, tą co ostatnio wyciągała 2 lata temu na wigilię, maskarę i cień nakłada z precyzją makijażysty Diora. Niech dupek wie co traci! Ostatnie zimne spojrzenie w stronę zaspanego jegomościa w trzydniowych spodniach, trzaśnięcie drzwiami. Żegnam Pana oschle. W pracy wszystkie koleżanki dowiadują się jakim ignorantem jest ten jej ... (zamiast trzech kropek wstaw odpowiednie imię). Oczywiście tym nielubianym mówi, że były kwiaty, kolacja, "Pięćdziesiąt Twarzy Greya" - nie tylko na wielkim ekranie. Dzień jej mija pod znakiem "nigdy się do niego nie odezwę". Tak wygląda podręcznikowy przykład Międzynarodowego Dnia Damskiego Focha. Po kilku dniach stopniowo wszystko wraca do normy. On znów cieszy się przywilejem spania w łóżku. Znów są kwiatki, misie, czułe słówka. Są kolacje i śniadania. Aż do kolejnego potknięcia.

1 komentarz:

  1. Polecam szczerość do bólu portfela: daj kilka stówek, bo dzisiaj Dzień Kobiet. Działa. Nie ma fochów, a i kobietka zadowolona, bo sobie po sklepach pobuszuje.

    OdpowiedzUsuń