piątek, 6 marca 2015

Powrót

Witajcie po bardzo długiej przerwie! Od dłuższego czasu zastanawiałam się nad reaktywacją bloga. Miałam wiele argumentów za i jeszcze więcej przeciw. Inwestowanie czasu w stronę, która i tak utonie w ocenie innych blogów, wystawianie się na pożarcie wszystkowiedzących "internetowych recenzentów" i hejterów. Postanowiłam spróbować. Nie dla chwały, sławy, darmowych ubrań, kosmetyków i wyjazdów do Nju Jorku. Tylko i wyłącznie dla siebie. Prowadzenie poprzedniego bloga nauczyło mnie regularności, skrupulatności i wprowadziło w moje życie obowiązek, który dosyć, że był przyjemny to i pożyteczny dla samej siebie. Nie chcę aby mój blog był kolejnym blogiem o ładnie (lub nie - jak kto woli) ubranej dziewczynie. Chciałabym w nim pokazywać moje życie, moje pasje, moje marzenia, moje przemyślenia ale też moje problemy i codzienne wzmagania. Niektórzy nazywają takie blogi blogami lifestyle'owymi. Dla mnie będzie to mój osobisty, internetowy trener motywacyjny.

Dziś zacznę banalnie od zdjęć fajnie (lub nie) ubranej mnie. Opis zestawu jest zbędny bo wszystko widzicie na zdjęciach poniżej. Nie będę pisać, czy wzorowałam się nową kolekcją od Chanel czy może street style'm amerykańskich celebrytek. Moją inspiracją był mój nastrój i dzień, w którym akurat tak się ubrałam. Korzystając z okazji publikacji pierwszego od dwóch lat postu, chciałabym podziękować Wiktorii Matyji (http://wiktoriamatyja.blogspot.com/) za czas poświęcony na robienie i retuszowanie zdjęć, które będą publikowane na tym blogu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz